• nastroje

    Włochy w toku walki, Europa i świat w szoku i strachu. Obrazy nastrojów w mediach i te wynikające z własnego doświadczenia jeszcze tydzień lub dwa tygodnie temu wydawałyby się prawie niemożliwe. Niewiele jest odniesień w historii, które obecnie przychodzą na myśl. To jest na pewno tsunami z 2004 roku, które zabiło w południowo-wschodniej Azji co najmniej 230 tys. ludzi. Być może ze względu na grozę wydarzeń w tamtych czasach jest to także trzęsienie ziemi w Lizbonie w 1755 roku, które pochłonęło 60 tys. ofiar. Oczywiście, że świat poszedł dalej na drodze do nowoczesności. Ale zniknęła wtedy wiara w postęp i ówczesny optymizm ustąpił miejsca rozpaczy. Pytanie retoryczne: "Dlaczego” nie dawało wielu ludziom spokoju. Dla refleksji historycznej, dla filozofów, pisarzy, teologów Lizbona stała się przełomem epokowym.      

    Znalezione obrazy dla zapytania: koronawirus usa

    Wojskowe ciężarówki włoską nocą to obraz, który nie da nam spokoju. Wszyscy są przerażeni. I zrozumiałe jest to, że włoscy lekarze czy niemieccy politycy powtarzają w kółko to samo: #zostańciew domu! Trzymajcie się z dala od siebie! Ograniczcie codzienne życie! Opóźnijcie infekcję! To są obrazy i sceny, które mają nam przypominać, że każdy apel trzeba potraktować poważnie i to jest w porządku. I jest to zasadniczo słuszne, tak długo, jak długo medycyna pozostaje bezradna. Tyle, że to powtarzanie odwraca uwagę od samego dramatu, który - nikt nie może tego wykluczyć - może podobnie wydarzyć się w Hiszpanii czy każdym innym kraju europejskim, w Iranie czy nawet w USA. Śmierć, którą w czasach  udrażnianie toalety nieograniczoności, złotych fasad, wciąż nowych rekordów, wyparliśmy na Zachodzie z naszej świadomości, jest wszechobecna.

    Spoglądając na rok 1755, dziś będziemy musieli sami przekonać się o sobie, o swoich zasadach i rzeczach uznawanych dotychczas za oczywiste, o własnej solidarności i osobistych ograniczeniach. A ten, kto teraz w obliczu grozy mówi o karze Bożej, ten cofa się wstecz, nawet do fundamentalizmu.


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :